Sa momenty kiedy Wilbi bardzo cierpi... jako furto z syndromem niedopieszczenia cierpi pare razy wiecej jak przecietny kot. Cierpi glownie wtedy jak ma wrazenie, ze poswieca sie mu za malo uwagi. Wtedy protestuje dlugo i glosno... doprowadzajac personel do szalu.
Ale jest jeszcze jedna sytuacja, gdzie Wilbusiowe cierpienie siega zenitu.
Sa to momenty gdy brat schowa sie gdzies a ostatnio chyba stwierdzil, ze jest kretem i namietnie ryje. I tak wlasnie wyryl sobie norke pod kanapowa poduszka, schowal sie tam z zamiarem uciecia sobie drzemki. Nic z tego... Wilbi go zaraz zlokalizuje, siada w poblizu i cierpi... cierpi namacalnie.
Co krecika przewaznie malo wzrusza, w koncu przed bratem sie tam schowal.
A jak ma dosc... to wytrzeli z ukrycia jak korek od szampana i z glosnym wrzaskiem zalicza przelot przez mieszkanie, konczac w wannie albo na ktoryms parapecie... i tam zastyga, jakby siedzial tam conajmniej od tygodnia :)