Mozna powiedziec, ze mamy nowego czlonka rodziny :) ... u tesciow (czyli dwa pietra wyzej) zamieszkal Bri pluszak... 6 miesieczny czekoladowy diabel tasmanski... o wdziecznym imieniu Amigo :) ... i faktycznie przyjacielskie futro... nie plakalo w nocy, natychmiast chetne do psot... po chwili objal w posiadanie kocie drzewko, odgryzajac w miedzyczasie wiszaca pluszowa kulke, ktora wlasciwie miala sluzyc do zabawy :) ... mozna powiedziec, ze czuje sie jak u siebie... choc chwilowo najbezpieczniej dla niego jest w tym pokoju gdzie stoi drzewko ;)
niedziela, 31 października 2010
czwartek, 28 października 2010
podejscie drugie...
... do kociej trawy :)
W koncu udalo mi sie kupic porzadna trawe dla futer, bo to co ostatnio widzialam to zdzierwstwo straszliwe... trawki byly chude i w oplakanym stanie ale cena calkiem spora jak za troche zielska. W kazdym razie po dluzszym poszukiwaniu nabylam... przynioslam do domu... i Wilbar zaswiecil pelnia szczescia :) ... bo on w przeciwienstwie do Wikko nie przepada za Malt pasta... a widocznie potrzebowal skoro gryzl mi kwiatka. Teraz kwiatek ma spokoj... Wilbar ma trawke... wszyscy sa szczesliwi... i jak widac na zdjeciach zielenina smakuje :)) ...
W koncu udalo mi sie kupic porzadna trawe dla futer, bo to co ostatnio widzialam to zdzierwstwo straszliwe... trawki byly chude i w oplakanym stanie ale cena calkiem spora jak za troche zielska. W kazdym razie po dluzszym poszukiwaniu nabylam... przynioslam do domu... i Wilbar zaswiecil pelnia szczescia :) ... bo on w przeciwienstwie do Wikko nie przepada za Malt pasta... a widocznie potrzebowal skoro gryzl mi kwiatka. Teraz kwiatek ma spokoj... Wilbar ma trawke... wszyscy sa szczesliwi... i jak widac na zdjeciach zielenina smakuje :)) ...
piątek, 22 października 2010
a tu cie mam...
choc ten nie za bardzo wyglada na szczesliwego ;)
ale w koncu kto lubi byc wyrwany z drzemki
w celu wypucowania uszu na wysoki polysk
ale w koncu kto lubi byc wyrwany z drzemki
w celu wypucowania uszu na wysoki polysk
środa, 20 października 2010
glodomorek
poniedziałek, 18 października 2010
nie jest nudno
bo taka np. Wikkusiowa pchelka wszedzie sie wepcha... przewaznie tam gdzie jest jedzenie... to co prawda nic nowego ale futro zrobilo sie tak beszczelne, ze bardziej sie nie da :] ... I tak ostatnio zostawilam na chwilke talerz z kapusniakiem i poszlam dwa metry dalej do kuchni po chleb... wracam... futro wcina z zapalem miesko z zupy... albo gdy wczoraj wieczorem rozmrozilam chleb... i polozylam na parapecie zeby ostygl... natychmiast pojawil sie tam Wikko i rozowa szufelka zlizywal make... pomijajac, ze aktualnie do jego przysmakow zaliczyc mozna galaretke o smaku Waltmeister, czasami mam wrazenie, ze jakby mogl to wyrwalby mi opakowanie z reki... a tak to ogranicza sie do wlazenia mi na glowe i dzikich zrozpaczonych jekow ;) ...
i tak sobie mysle, patrzac na tego malego potworka... ze Wilbar, ktory zapalal miloscia do mojego kwiatka to doprawdy drobnostka... kwiatka postawilam z dala od kociej paszczy... i choc zdazaja sie jeszcze proby blizszego kontaktu... to niestety kot nie jest taki gumowy jakby chcial... na szczescie... moje i kwiatka ;)
i tak sobie mysle, patrzac na tego malego potworka... ze Wilbar, ktory zapalal miloscia do mojego kwiatka to doprawdy drobnostka... kwiatka postawilam z dala od kociej paszczy... i choc zdazaja sie jeszcze proby blizszego kontaktu... to niestety kot nie jest taki gumowy jakby chcial... na szczescie... moje i kwiatka ;)
piątek, 15 października 2010
lowy
niedziela, 10 października 2010
piątek, 8 października 2010
odkrycie tygodnia
pralka jak suszy to grzeje... i to calkiem niezle :)
co ostatnio odkryl Wilbar i spedzil w lazience ponad dwie godziny... tyle ile trwalo suszenie... przeszczesliwy byl przy tym... bo nie ma to jak grzac sobie podwozie w pochmurny jesienny dzien :) ... jak nie ma pieca co przyjemnie grzeje, to trzeba bylo znalezc zastepstwo ;) ... a dzis sie zdziwil jak wskoczyl na pralke, ze ta niestety zimna...
co ostatnio odkryl Wilbar i spedzil w lazience ponad dwie godziny... tyle ile trwalo suszenie... przeszczesliwy byl przy tym... bo nie ma to jak grzac sobie podwozie w pochmurny jesienny dzien :) ... jak nie ma pieca co przyjemnie grzeje, to trzeba bylo znalezc zastepstwo ;) ... a dzis sie zdziwil jak wskoczyl na pralke, ze ta niestety zimna...
środa, 6 października 2010
w oczekiwaniu...
tu siedza grzecznie bo miska juz w drodze... ale przewaznie placza sie miedzy nogami... lub kulaja po calej kuchni w ta i z powrotem... co nie da sie ukryc, utrudnia mi swobodne przemieszczanie sie :] ...
niedziela, 3 października 2010
sie kula...
... to bylo pierwsze spotkanie Wilbara z pingpongiem... oswoic futro trzeba bylo... bo on nie za bardzo lubi nieznane przedmioty, ktore sie kulaja... i kazde spotkanie z jakakolwiek pilka konczylo sie paniczna ucieczka futra w przeciwnym kierunku :] ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)