poniedziałek, 30 listopada 2009

kocia zielenina

Na razie maluchy jeszcze nie produkuja duzej ilosci zbednego futra i mam nadzieje, ze nieprzegrzewane nie beda tracic za duzo siersci ale w zwiazku z tym, ze wyjatkowe z nich czysciochy to zastanawiam sie nad kupnem trawy. Nie wiem za bardzo od jakiego wieku moga ja dostawac, czy nie jest za wczesnie...

Odpukac nie przejawiaja zainteresowania zielenina stojaca w domu ale obawiam sie, ze predzej czy pozniej to sie zmieni i lepiej jakby mialy w zasiegu paszczy cos dozwolonego. Moj wybor jak zwykle padnie na gatunek cyperus zumula, ktory widac na zalaczonych zdjeciach. Ta trawe wyrosnieta juz kupowalam dla Eliota i rabal ja jakby byl conajmniej krolikiem.

Brytyjczyki sa kotami krotkowlosymi (przynajmniej te moje) heh... i mam nadzieje, ze uda mi sie uniknac jakis odklaczajacych past :/ ... i pozostac przy zielenince :)

o poranku...

oba monsterki czekaly w wannie...
nie wiem na co bo wode to nie za bardzo lubia ;)

dlatego zabraly sie za zwiedzanie wyzej polozonych terenow


mala wyprawa z przeszkodami ale futra na szczescie coraz mniej pokraczne i nie demoluja wszystkiego co znajdzie sie na ich drodze :)

dzis znowu nie daly nam pospac... amok totalny polaczony z dzikim galopem po calym mieszkaniu... Wikko namietnie deptal po mezu, tak od 5 rano... brak reakcji sie kotu nie spodobal, wiec maz dostal z lapy w ucho :)

niedziela, 29 listopada 2009

makro - kot







musze przyznac, ze latwiej uchwycic motyla ;)
te przynjamniej przez chwile sie nie ruszaja,
w przeciwienstwie do futer :]

sobota, 28 listopada 2009

drapaki, gryzaki czyli jak uszczesliwic kota

Na poczatku bylo drzewko. A wlasciwie poszukiwania, dzikie i na koncu zrozpaczone. Bo albo nie takie jak mialo byc, albo za duze albo paskudne do granic mozliwosci w jakies dzikie ciapki i tygrysie wzorki. Nie latwo o takie co by sie podobalo i pasowalo... pffff... dzien odbioru futer sie zblizal a tu nic...

Za to przyszedl zamowiony hamaczek... rozbawil mnie niesamowicie i jakbym miala wielki ogorod to chetnie pelnowymiarowy bym sobie postawila... i wcale nie dla kotow ;D

Drzewko w koncu dorwalam na ebayu... cyrk tez byl niezly bo w ofercie wybor kolorow, po zakupie sie okazalo, ze jest tylko niebieski... reszta chwilowo niedostepna... wiec telefony i zapewnianie, ze bede grzecznie czekac... moze byc tydzien ale bardzo prosze o bezowy :] . W koncu przyszedl, nawet przed futrami... oba pokochaly i uzywaja go bardzo intensywnie... z tym, ze Wilbar nie wskakuje a sie wspina (czasami mam wrazenie, ze mial wsrod przodkow cos malpiatego) ... jakby nie bylo wybor trafny... uffff...

Myslalam, ze to juz wszystko czego im do szczescia potrzeba, dodatkowy drapak do naciagania w przedpokoju tez wisial... i fajnie, tylko ze Wilbar namietnie naciagal sie na wykladzinie, obgryzajac obszycie (z dzika furia) ... i tak padlo na "wycieraczke" ... Wikko od razu ponaciagal sie i poostrzyl pazurki... Wilbar zabral sie za ogryzanie... katastrofa zostala zazegnana, futra sa happy :)

Hamak jeszcze nie do konca znalazl uznanie... co w sumie jest dla mnie logiczne... bo skoro sie z rozpedu na niego wskakuje to nie ma co sie dziwic, ze laduje sie po drugiej stronie na podlodze z obitym nosem ;) Wikko juz opracowal sposob wchodzenia ale wazy tez 1,5 kg wiecej i z zachowaniem rownowagi juz lepiej... heh... praktyka czyni mistrza.

piątek, 27 listopada 2009

wcielenie niewinnosci

jak mozna w ogole pomyslec, ze jestem lobuz...
no popatrz na mnie... jaki jestem zdyscyplinowany...
nawet spie na bacznosc...

ps. ze rozkoszny jestem to nawet nie trzeba wspominac

kot stworzenie ciekawskie


Zostalam spytana (po tym jak umiescilam na jednym forum rozne zdjecia futer), czy ja to pozwalam lobuzom po blacie w kuchni chodzic... i po stole. Hmmm... no nie pozwalam i co, nie powiem zeby Wikko i Wilbera to za bardzo wzruszalo :P

Dzis rano towarzyszly mi do lazienki, drzwi byly zamkniete, futra rozszarpywaly radosnie szmurkowa gabke i nagle nastala cisza. A cisza nie znaczy nic dobrego (pomijajc moment gdy futra spia) ... wiec otworzylam oko, do ktorego natychmiast wlazla mi pianka do mycia twarzy... i zaczelam sie rozgladac. Az tak duzej lazienki nie mam ;) ... oba znalazly sie w wannie, siedzialy jak trusie z niewinnymi minkami.

Przy okazji ciszy... wczoraj tez taka zapadla, na chwilke... bo potem nastapil lomot. Wpadam do sypialni... a tam Wikko zadowolony na parapecie, Wilber zadowolony na podladze z fragmentami budzika, kulal beterie typu paluszek. Niedobrze... pomyslalam. W oknie siatka na komary, a nie siatka na koty... oprze sie gamon i poleci. Zdjelam kota, pozbieralam budzik, zamknelam okno, doliczylam kolejnego siwego wlosa i ucieszylam sie, ze nie mieszkam w domu o 300 metrach kwadratowych.

A przeciez mowilam, ze wskakiwanie do wanny moze sie zakonczyc przykra niespodzianka i ze nie wszystkie okna sa przjazne kotom, do wygladania na swiat maja okno kuchenne... i ze na blat tez nie nie musza sie ryc... no mowilam... i co...

czwartek, 26 listopada 2009

najlepszy przyjaciel kota

a ku ku

panienka z okienka

gdzie tu da sie jeszcze wcisnac

ja tu rzadze !

(na zdjeciach Wilbar)

***

Najlepszy przyjaciel (oprocz innego kota) to oczywiscie drapak ;)

Pokochaly swoje drzewko od pierwszego dnia, gdy Wikko spal z prosiaczkiem w muldzie a Wilbar wyl schowany w domku. A poniewaz Wilbar bardzo lubi sie wspinac to nie wiem jak dlugo w ogole ten drapak wytrzyma, bo czasami mam wrazenie, ze te rzeczy sa dla malych... subtelnych kotkow a nie dwoch futer, ktore czasami z takim amokiem w oczach lataja po mieszkaniu w pionie i poziomie, ze nic nie jest przed nimi bezpieczne :)
Nasz drapak rosnie razem z kotami... tu cos zmienimy, tam polaczymy a futra maja radoche.

środa, 25 listopada 2009

dowod rzeczowy


a wlasciwie wizualny :)

Futra robia sie coraz bardziej bezczelne. Wydarly mnie dzis ze snu o 7.40... pokrecily sie i poszly w dluga. Gdzie dokladnie przekonalam sie po chwili. Odkurzacz Wikko szukal na blacie w kuchni nie wiadomo czego... bo aktualnie na wszelki wypadek wszystko (mniej lub bardziej jadalne) chowam.

wtorek, 24 listopada 2009

a gdy za oknem pada...

... to koty tez sa niemrawe...

... i zabawa tez jakos nie za bardzo...

... najlepiej wygodnie sie ulozyc...

... i uciac sobie drzemke :)

kap... kap...

na zdjeciach Wilbar, Wikko gdzies spal zwiniety jak precelek... ostatnio cos malo slonca, przegladajac zdjecia doszlam do tego, ze ciagle musze z lampa pstrykac... futrom po oczach...
bo to dzienne swiatlo tez jakies niemrawe...
ziefff...

ciemnosc widze, ciemnosc


Musze przyznac, ze moja swoboda nocnego poruszania sie po mieszkaniu zostala mocno ograniczona. Nietoperz nie jestem fal nie odbieram... blizej mi do kreta, bo wiadomo oczy w nocy tez sie nie chca tak do konca otworzyc. I tak wedruje z nosem przy ziemi... bo szare futra na kremowo-brazowej wykladzinie w nocy stanowia jednosc a kot rozciagniety do granic mozliwosci
(chyba ??) odstaje jakies 5 cm od podlogi. No i przeciez jasnie pan sie nie dzwignie... on byl tu pierwszy.

Ostatnio przemknela mi przez zaspane szare komorki mysl, gdzie wlasciwie futra sa jak ich nie ma. A ze w ciemnosci nie widze a zapalanie swiatla odpada bo wtedy to juz w ogole slepne... pozostanie to dla mnie tajemnica. I tak moze lepiej... zawsze mogloby sie skonczyc tym, ze polecialabym po aparat ;)

Jedyne co dzis odkrylam... bladym switem, szaro bylo wiec juz cos tam widzialam... ze w koncu nadszedl ten moment... futra opracowaly metode wlezienia na szafki w kuchni pfff... Tak w ogole usilowaly sciemniac, myslaly sobie "... slepa to moze nas nie zauwazy..." . Nic z tego... dwa szare posazki (nawt okiem nie mrugnely) od razu zauwazylam. Zdjelam je, ku ogolnemu niezadowoleniu lobuzow... bo one jeszcze nie skonczyly gdy mini pomidorkami i co ja sobie w ogole wyobrazam im przeszkadzac. Ehhh... z podlogi jeszcze nie wskocza na szczescie... ale z krzeselka na grzejniczek, z grzejniczka na szafke... proste jak drut :]

poniedziałek, 23 listopada 2009

nie ma to jak rodzenstwo

myslaby kto, ze takie rozkoszniaczki spokojne

grzejemy sobie brzuszki

Wilbar na prawym boczku

Wikko na lewym

takie z nas syjamskie blizniaki :D

A tak w ogole to urlop mam... URLOP !!!! ... powtarzalam sobie dzis co godzine... tak od 5 rano. Gdy Wilbar z dzikim tupotem wpadal mi na lozko glosno przy tym kwiczac.
No nudno futrom... o strasznie nudno.
Tiaaa... tylko ja sie wczoraj nie kulalam caly dzien z boczku na boczek... bo wczoraj za to byl dzien niemrawca i towarzystwo sie snulo i kata do padniecia nie moglo znalezc :]

Dzis za to dwa razy tyle energii... i tak mnie co godzine budzily... a od 8 siedzialy na drzewku i intensywnie sie na mnie gapily uszzzz... od 4 tygodni chodze nie za bardzo wyspana dzieki rozkoszniaczkom. Bo dokladnie tyle czasu sa u nas :) ... jak ten czas leci. Dzis odbylo sie wazenie... pelne wrazen bo naprawde nielatwo wytlumaczyc kotu, ze wlasnie teraz ma chwile NIERUCHOMO stac na wadze (w kartoniku heh...) .
Rezultat: Wiko - 2 kg, Wilbar 2,5 kg

niedziela, 22 listopada 2009

polowanie z lotu orla

Opisujac koci klopik bylo tez o polowaniu na tego co w srodku siedzi. Dokladnie tak to wyglada :)

Przewaznie u gory czai sie Wikko, bo choc rozmiarem mniejszy to nadrabia jako lobuz. Tym razem moja i aparatu obecnosc troche odwrocila jego uwage, przez co Wilbar mogl spokojnie opuscic kuwete. Maly lobuz za to nadrobil chwile pozniej. Ostatnio czeka az zabiore sie za sprzatanie i zdejme gore z klopika... po czym albo po tajniacku zza kwiatka albo z dzikim rozpedzem z drugiego konca mieszkania leci... i wskauje do kuwety. Bo on oczywiscie teraz natychmiast musi zostawic tam kleksa. Wszystko fajnie pod warunkiem, ze to nie blady swit a ja prawie jedna noga za drzwami w celu udania sie do pracy :]

osilkowi w zloby dano ;)


Wiadomo oprocz spania i zabawy jedzenie jest ulubionym zajeciem kotow (w kazdym wieku). I zawsze na poczatku jest dylemat, ktora karme (firme) wybrac... suche czy mokre...

Coraz wiecej tego na rynku, do wyboru do koloru ale ciagle najwazniejsze jest jakosc. Tak zeby byla odpowiednia zawartosc miesa w miesie ;) ... i bez zbednych wypelniaczy. Z tym, ze kot jednostka z natury wybredna i nie wszystko jej odpowiada. I sa to bardzo indywidualne zachcianki zywieniowe.

Ja zdecydowalam, ze pozostane przy Royal Canin. Ta karme dostawal cale zycie Eliot, i ta karme dostawaly tez koty w hodowli. Nawet jak nie jest idealna (i taka pewnie nie istnieje) to ja do tej pory bylam zadowolona. Nie chce tez testowac, bo przeciez nie mozna ciagle dawac kotu czego innego do jedzenia... tak wiec na razie maluchy beda dostawac Kitten 36 (do 12 m-cy). Przede wszystkim sucha a w niedziele na sniadanko dostaja saszetke. Suche dostaja w jednej misce, mokre ostatnio w dwoch bo strasznie sie przepychaly... przez co teraz jedza pare kawalkow ze swojej i pare z miski brata... ubaw po pachy :D . Suche dostaja dwa razy dziennie, porcje na dwie glodne paszcze (wg wieku i wagi). Na razie calkiem ladnie same sobie reguluja mie wyjadajac wszystkiego natychmiast ;) ... tak wiec czesto przy zmianie cos jeszcze w misce zostaje.

Mam tylko nadzieje, ze im sie nie znudzi przez tyle miesiecy. Potem beda dostawaly karmy z RC dla wyrosnietych kotow ;) ... karme dla brytkow mieszana z karma dla kastratow bo zalezy mi na tym, zeby sie za bardzo okragle nie zrobily ;] . I jednak wbrew twierdzeniom tym, ze karmy dla kastratow to naciaganie klienta to faktem jest, ze wykastrowane futra maja spowolniony metabolizm. Do tego wazny jest tez sklad tak zeby koty potem nie mialy problemow miedzy innymi z nerkami.

sobota, 21 listopada 2009

portrecik


Wilbar


Wikko

piątek, 20 listopada 2009

pan kotek sobie zyczy

zwis w wykonaniu Wilbara... on wyjatkowo lubi zwisac ;)

Ogolnie sie slyszy, ze koty wiekszosc zycia przesypiaja. Tak... ale nie w tym samym czasie gdy ja spie albo chce spac. Jak widza oba wieczorem, ze udaje sie do lazienki... to moge byc pewna, ze po wyjsciu znajde te dwa monsterki siedzace na lozku i czekajace na porcje wieczornej zabawy. I co z tego, ze juz 23.00 a ja musze rano wstac (o 6.00) ... zupelny brak zrozumienia hehe...

Dzis za to Wilbar wryl sie na lozko i zazyczyl sobie porannego czochrania... wszystko fajnie... tylko ze to byla 5.35 ... niecale pol godziny przed tym jak musialam wstac do pracy. I zeby spokojnie sie polozyl i dal drapac... a skad... kreci sie jak pchelka :]
Albo Wikko, ktoremu sie nie spodobalo wczoraj, ze ucielam sobie 30 min drzemkne, miedzy ranna zamiana i popoludniowa... i po tym jak w koncu udalo mi sie zasnac, obudzil mnie glosny wrzask... futro siedzialo na szafce od tv... musialam poczochrac i zaniesc do muldy na drzemke... zanim go polozylam juz spal... a mi nie pozostalo nic innego jak zbierac sie do pracy.

Ostatnio przychodza jak maja ochote na porcje pieszczot... przychodza i melduja sie glosno miauczac (pomijajac momenty gdy im sie nie chce wstac i dra sie z drugiego pokoju, czekajac na reakcje) . Oczekuja przy tym natychnastowego porzucenia wykonywanej czynnosci... kolyszac ogonem prowadza mnie tam gdzie maja sobie zamiar uciac drzemke i... i wiadomo trzeba poglaskac, poskrobac itd. itp.

Tyle na temat, ze brytki podobno nie sa pieszczochami ;)

czwartek, 19 listopada 2009

koty nie lubia sie nudzic

Wikko w pozycji startowej

Wilbar uwielbia sie wspinac,
czasami z braku drapaka po mojej nodze :]

czas na krotki odpoczynek...

... i co by tu teraz zbroic

Wikko tez by chcial...

... ale mistrzem w tej dziedzinie pozostanie Wilbar :D


Brytki sa bardzo inteligentne ale trzeba je ciagle motywowac i zaskakiwac czyms nowym. Sa ciekawskie i ucza sie chetnie... niesamowicie towarzyskie stworzenia i w tym wieku uwielbiaja zabawe. Co wyprawiaja w nocy to nie wiem, czasami tylko slysze dziki tupot... ale srednio miedzy 6 a 7 rano melduja sie gotowe na wszystko ;)

środa, 18 listopada 2009

kot potrafi


Pozycje do spania sa nie do pobicia :) ... czasami nie moge sie napatrzec jak te cudaki spia powykrecane jakby nie mialy kostek.

wtorek, 17 listopada 2009

gdzie krol chodzi piechota

Zeby bylo tez troche praktyczych rzeczy na blogu, postanowilam ze od czasu do czasu napisze tez o roznych "dodatkach", ktore towarzyszom kotom w domu :)

Jak kupowalismy kuwete dla maluchow to pani w skepie (pomijajac, ze jak kuwtea stala na ladzie to pani nie bylo za niej widac) spytala co za tygrysa mamy w domu... na odpowiedz, ze dwa brytki... powiedziala "acha... no tak...". Choc czasami wydaje mi sie, ze i tak jest za mala... szczegolnie jak mysle o tym, ze maluchy rosna jak na drozdzach.
Kuweta XL Paco ogolnie jest bardzo fajna... wymiary: 46 × 50 × 66 ... wiec dosc gleboka, pozadnie wykonana (choc klapke wyciagnelismy bo ta akurat jest dla mnie zbedna) ... z tylu, czego na zdjeciu nie widac jest schowek a w srodku szufelka do sprzatania kleksow.

Wikko i Wilbar bardzo ja lubia :D ... albo sie pchaja oba na raz do srodka... albo jeden wlazi na gore i czeka az brat wystawi glowe i przednie lapy... wtedy z dzikim mialkiem na pyszczku laduje na ofierze... a potem w dzikim pedzie leca przez cale mieszkanie.

Szukalismy tez pozadnego zwirku bo poprzedni (jeszcze z czasow Eliota) to byla katastrofa... pylil, wszedzie w mieszkaniu mozna bylo go znalezc i nie wiazal dobrze. Tym razem zdecydowalismy sie na Carino Bio (nie wiem co w tym zwirku jest Bio, musze w koncu spojrzec na opakowanie) ... i to byl strzal w 10. Swietnie wiaze, zapachy takze ;) ... nie pyli... drobniutki i pozostaje tam gdzie powinien.

poniedziałek, 16 listopada 2009

czas leci

Wilbar w pierwszy dzien :)



Wlasciwie po zdjeciach widac najlepiej jak te dwa futrzaki szybko rosna. Jak popatrzylam na to zdjecie Gryzaka z pierwszego dni to az sie usmiechnelam... wystraszone malenstwo... a teraz miesniaczek, ktory z dnia na dzien jest coraz wiekszy. Na razie nie przeszkadza im moja mania fotograficzna ale jak dlugo beda to znosic ;) ... niedlugo bede musiala dokupic drugi drapak do lezenia bo na jednym sie nie beda miescic :]