Musze przyznac, ze moja swoboda nocnego poruszania sie po mieszkaniu zostala mocno ograniczona. Nietoperz nie jestem fal nie odbieram... blizej mi do kreta, bo wiadomo oczy w nocy tez sie nie chca tak do konca otworzyc. I tak wedruje z nosem przy ziemi... bo szare futra na kremowo-brazowej wykladzinie w nocy stanowia jednosc a kot rozciagniety do granic mozliwosci
(chyba ??) odstaje jakies 5 cm od podlogi. No i przeciez jasnie pan sie nie dzwignie... on byl tu pierwszy.
Ostatnio przemknela mi przez zaspane szare komorki mysl, gdzie wlasciwie futra sa jak ich nie ma. A ze w ciemnosci nie widze a zapalanie swiatla odpada bo wtedy to juz w ogole slepne... pozostanie to dla mnie tajemnica. I tak moze lepiej... zawsze mogloby sie skonczyc tym, ze polecialabym po aparat ;)
Jedyne co dzis odkrylam... bladym switem, szaro bylo wiec juz cos tam widzialam... ze w koncu nadszedl ten moment... futra opracowaly metode wlezienia na szafki w kuchni pfff... Tak w ogole usilowaly sciemniac, myslaly sobie "... slepa to moze nas nie zauwazy..." . Nic z tego... dwa szare posazki (nawt okiem nie mrugnely) od razu zauwazylam. Zdjelam je, ku ogolnemu niezadowoleniu lobuzow... bo one jeszcze nie skonczyly gdy mini pomidorkami i co ja sobie w ogole wyobrazam im przeszkadzac. Ehhh... z podlogi jeszcze nie wskocza na szczescie... ale z krzeselka na grzejniczek, z grzejniczka na szafke... proste jak drut :]
(chyba ??) odstaje jakies 5 cm od podlogi. No i przeciez jasnie pan sie nie dzwignie... on byl tu pierwszy.
Ostatnio przemknela mi przez zaspane szare komorki mysl, gdzie wlasciwie futra sa jak ich nie ma. A ze w ciemnosci nie widze a zapalanie swiatla odpada bo wtedy to juz w ogole slepne... pozostanie to dla mnie tajemnica. I tak moze lepiej... zawsze mogloby sie skonczyc tym, ze polecialabym po aparat ;)
Jedyne co dzis odkrylam... bladym switem, szaro bylo wiec juz cos tam widzialam... ze w koncu nadszedl ten moment... futra opracowaly metode wlezienia na szafki w kuchni pfff... Tak w ogole usilowaly sciemniac, myslaly sobie "... slepa to moze nas nie zauwazy..." . Nic z tego... dwa szare posazki (nawt okiem nie mrugnely) od razu zauwazylam. Zdjelam je, ku ogolnemu niezadowoleniu lobuzow... bo one jeszcze nie skonczyly gdy mini pomidorkami i co ja sobie w ogole wyobrazam im przeszkadzac. Ehhh... z podlogi jeszcze nie wskocza na szczescie... ale z krzeselka na grzejniczek, z grzejniczka na szafke... proste jak drut :]
Kiedy miałam wziąć pierwszwgo syberyjczyka, wahałam się jeszcze tylko nad brytyjczykiem ;). Nie żałuję (teraz są już dwa syberyjskie), ale sentyment pozostał - dodaliśmy Was do ulubionych (http://gail.bloog.pl).
OdpowiedzUsuńWczoraj juz odwiedzialam Twoje syberyjskie ale cos nie moglam pozostawic komentarza :) ja sie zastanawialam nad syberyjskim ale przewazyl sentyment do brytyjczykow, zreszta maz by mi nie darowal ;)
OdpowiedzUsuńu liliowej prawdopodobienstwo skoku maleje wprost wproporcjonalnie do spozytego jedzenia. moj Gad teraz wydluza coraz bardziej sciezke dostepu. poleczka. krzeselko. stoliczek. parapecik. "i generalnie fajnie by bylo gdybys o jakis polstopniach pomyslala, bo cos mi tyly ciaza" ;) ale vet mowi, ze waga w normie, wiec hmmm... chcialabym byc w jej skorze ;) a od bloga sie nie moge oderwac ;)
OdpowiedzUsuńmoje na poczatku rosly wzwyz, pozniej wszez a teraz wzdluz :] gdyby nie to, ze poprzedni brytek byl w pakiecie z mezem i troche juz poznalam ta rase to naprawde bym sie ciagle zastanawiala co to za cudaki :)
OdpowiedzUsuń