niedziela, 26 kwietnia 2015

wiosna przyszla ;)

 Kudlate tez jakby troche bardziej zywe sie zrobily. Co objawia sie glownie tym, ze chodza i marudza.  Niech mi ktos jeszcze powie, ze brytyjczyki to spokojne... ciche kotki. Akurat.


Wilbusiowe zainteresowanie zielenina nie przemija. Na szczescie tulipany nie zaliczaja sie u niego do jadalnych. Czasami chodzi do jadalni odwiedzic swojego kwiatka, ktory niepodgryzany w koncu wyglada tak jak powinien :]


Prawde mowiac wczesniej nie przypuszczalam, ze koty sa tak szalenie towarzyskie. I moze jak moga to chodza wlasnymi drogami ale ogolnie przywiazuja sie tak samo jak psy... personel to bardzo wazna czesc kociego zycia ;))


sobota, 28 marca 2015

maly przeglad ostatniego miesiaca ;)


 Zima juz za nami i kotowate tak jakby zrobily sie bardziej zywe. Oprocz tego jeszcze wiecej gadaja, doprowadzajac mnie czasami do szalu ;) ... namolne sa do granic mozliwosci i jakby mogly to siedzialyby mi na glowie.


 W dalszym ciagu okupuja mi lozko, tak jakby do nich nalezalo.


 Sezon parapetowy tez mozna uznac za otwarty, oczywiscie ku radosci futerkowych. Siedza teraz i namietnie szczekaja na przelatujace ptaki wszelkiego rodzaju.


 Zamilowanie do paczek w kartonach nie przemija. Przynajmniej ktos sie ze mna cieszy jak listonosz przynosci kolejna przesylke hehe...


 Kontrola jakosci. Bo trzeba wiedziec co ten personel kombinuje i czy przypadkiem nie ukrywa przed nami czegos dobrego :P



Czujny czajnik... czyli Wikko na posterunku. Nic mu nie umknie. Moglby spokojnie zarabiac jako hipnotyzer.

***

A wkrotce swieta wielkanocne. Znowu beda sie rozne swiateczne ozdoby kulac radosnie po mieszkaniu... w towarzystwie rownie radosnych futerkowych :]. Moze od raz cale deko umieszcze pod kanapa, lodowka i komoda w sypialni...


sobota, 21 lutego 2015

wielkie odklaczanie ;)

Z tym problemem boryka sie wiekszosc wlascicieli kotowatych, bez wzgledu na rase czy pochodzenie. Kot jak wiekszosc futerkowych gubi klaki... mniej lubi wiecej, to juz zalezy. Moje ogolnie gubia sporo, pewnie troche tez i mojej w tym winy, bo nie powiem zebym je regularnie czesala. Z drugiej strony przy kazdym czesaniu mialam wrazenie, ze tylko pogarszam sprawe... czesalam i czesalam a klaki dalej wychodzily i takie to bylo bez sensu.




I pewnie tak by pozostalo a ja kiedys utonelabym w kocich kudlach, bo chwilami nie nadazam ze sprzataniem... gdyby nie wypatrzony na insta sprzet do odklaczania. Banalnie proste urzadzenie, ktore wlasnie glownie wyczesuje podszerstek. Efekty spodobaly mi sie na tyle, ze postanowilam sprobowac i zamowilam na amazonie. Do kupienia sa one praktycznie wszedzie tam gdzie kocie produkty, dla mnie amazon byl w tym przypadku najprostsza i najtansza wersja :)




Sprzet o nazwie Furminator i na pewno wielu posiadaczkom kotow nie jest on obcy... dobiera sie wg wagi i dlugosci wlosa. Ja mam wielosc L dla duzych kotow o krotkim wlosiu. 

Na zdjeciu ponizej widac to co wyczesalam z Wilbiego. Pozniej mielismy poprawke, bo wyglada na to, ze kudlatemu sie ta impreza podoba. Gorzej w przypadku Wikko... darl sie jakbym go ze skory zywcem obdzierala i usilowal mnie tez capnac zebami ehhh... tu bede musiala stopniowo i powoli przyzwyczaic tego potworka, bo innego wyjscia nie ma.




To jest rezultat po wyczesaniu obu, z tym ze z malego wyszloby jeszcze sporo ale nie chcialam go za bardzo stresowac. Jak dla mnie Furminator to bardzo przydana sprawa, Wilbi faktycznie chwilowo nie pozostawia wlosow jak mi sie otrze o noge i bez obawy moge go brac na rece... nie musze sie pozniej odklaczac.




Podobno to tylko za pierwszym razem jest taki szok, pozniej wyczesujemy mniej ale mimo wszystko jezeli zapewni mi to mniejsza ilosc fruwajacego futra to bede bardzo szczesliwa.