niedziela, 21 grudnia 2014

przylepa

  Jak chcielismy kupic kota, to dla slubnego bylo to bardzo wazne, zeby kudlaty sie przytulal... a nie zeby to byla dzicz kosmata. Wilbiego wybral nam hodowca, powiedzial, ze to bedzie dokladnie taki kotek. Przez pierwsze dwa lata trudno nam bylo w to uwierzyc, bo Wilbi srednio przejawial checi do tulenia... natomiast namietnie wyl do zegara w kuchni. Syndrom niedopieszczenia ujawnil mu sie z czasem. Kiedys zrobilo w kocie klik... i teraz jakby mogla siedzialby nam 24h na glowie.


Po tym jak osiagnal ostateczna wage cos tam ponad 7 kilo, odkryl w sobie zamilowanie do spania mi na nogach. Wyglada to uroczo, natomiast po jakims czasie i to wcale nie takim dlugim, nastepuje odciecie doplywu krwi do moich konczyn dolnych. Nie zeby kota to interesowalo... jak juz sie uwali, to spi jak po 3 szychtach w kopalni ;)


 Do tego ostatnio odkryl, ze mozna sie uwalic przy mni o poranku... dokladnie miedzy mna a slubnym. Ugniatanie lapkami inclusive. Albo po prostu sobie lezy, jak widac na zdjeciu ponizej... lypiac na mnie tymi zlotymi slepiami. Czochranie po brzuszku, jak najbardziej wskazane.


Nieodlaczny towarzysz... wciska sie gdzie tylko moze :]