niedziela, 30 stycznia 2011

pelnia Wilbusiowego nieszczescia

Sa momenty kiedy Wilbar przychodzi i gdacze... tak gdacze... wtedy wiem, ze jest nieskonczenie nieszczesliwy... wiem tez na 100% co jest powodem tej doglebnej rozpaczy. Najczesciej jest to Wikko, ktory sie gdzies schowal i ma brata gleboko w powazaniu. Tak jak na przyklad na zdjeciu... Wikko caly happy w kartoniku... tyly zabezpieczone... z przodu wszystko pod kontrola. To jest cos czego Wilbar nie potrafi przezyc... gdy brat mu sie schowa pod koldre, w karton... czy gdzie tam jeszcze mu sie uda wcisnac. To jest koniec... wtedy chodzi w kolko i gdacze... usilujac wywabic brata z ukrycia... co oczywiscie tego nie wzrusza... i tak impreza sie rozkreca. Gdy Wikko jest pod koldra to wtedy, w ktoryms momencie ma dosc deptania po glowie i ucieka... ale gdy jest to karton bo Wilbar moze w nieskonczonosc... malego jest twardy... wiec po jakims czasie przychodzi Wilbar do mnie zeby sie poskarzyc... i wyglada przy tym jak wcielenie rozpaczy ;)


Tak wyglada 100% futerkowe nieszczescie :]


środa, 26 stycznia 2011

futrzany mistrz jogi

Podobno joga to podstawa do zachowania mlodosci i dobrej kondycji... Wikko w kazdym badz razie cwiczy z zamilowaniem o roznych porach dnia... i nocy ;)






piątek, 21 stycznia 2011

atak z ukrycia

Wczoraj wieczorem siedzialam i obliczalam moje grudniowe przepracowane godziny... siedzialam, liczylam... dumalam... i machalam dlugopisem... zupelnie nieswiadomie. Do momentu jak sie przestraszylam bo dlugopis zostal zatrzymany w locie ;)



Sprawce znalazlam dosc szybko, wystarczylo zajrzec pod stol... Wilbarowi sie spodobalo, ze cos dynda... skad sie tam wzial nie wiem... ale widocznie myslal, ze to nowa zabawa :]



I jak widac wcale nie byl zadowolony, ze dlugopis odlozylam...
w bezpieczne miejsce z dala od kocich lapek...

środa, 19 stycznia 2011

pucowanie synchroniczne

Po tym jak futra stoczyly walke o pierwszenstwo do wylizania opakowania po jogurcie truskawkowym... i wylizaniu go na wysoki polysk... udaly sie na okno i przystapily do synchronicznego czyszczenia futra z poprzyklejanych tu i tam resztek jogurtowych. Jechaly rowniutko... jak zaprogramowane :)





ps. niestety kot w ruchu traci na ostrosci ;)) ...
a one sie wyjatkowo szybko ruszaly...

piątek, 14 stycznia 2011

wedrowniczek :]

Ostatnio siedzac przy komputerze... uslaszalam za plecami blizej niesprecyzowane dzwieki... i miauczacego kota. I jak sie obrocilam to oczom moim ukazal sie taki oto widoczek. Wilbi maszerwoal po rozlozonej na suszarce koldrze... ktora sie doszuszala i ogolnie byla jeszcze ciepla po wyciagnieciu z szuszarki... a futro lubie cieplo. I stal tak na srodku na kiwajacych sie nozkach... miauczac niezdycydowanie... bo na poczatku nie wiedzial czy mu sie to podoba... ale owszem... spodobalo sie, bo musialam go pare razy z suszaki gonic.







I teraz melduje sie za kazdym razem jak rozkladam suszarke ale nie za bardzo mu sie podoba powierzchnia druciana bez podkladki ;)

niedziela, 9 stycznia 2011

futra sie wietrza ;)

Poniewaz pogoda zafundowala nam odwilz i temperatury sporo powyzej zera... otworzylam wczoraj okno w celu porzadnego wywietrzenia. Co zaowocowalo natychmiastowym pojawieniem sie futer... rozsiadly sie na parapecie i zaciagaly powietrze... gapiac sie na te sterty parujacego sniegu u sasiadow :) ...

ps. parapet nagrzany od grzejnika...
kamien dobrze trzyma cieplo, wiec kupry im nie marzly ;)

środa, 5 stycznia 2011

po drugiej stronie okna

Jak widac spostrzegawczosc Wilbera ma swoje granice... i nie tlumaczy tego fakt, ze futro usilowalo uciac sobie drzemke ;) ... bo maly gosc za oknem od razu zauwazyl kiedy weszlam do kuchni. I przygladal mi sie czujne... bo to dosc plochliwa jednostka. Kotek mieszka u sasiadow... nie wiem ktorych ale lata tu od paru miesiecy. Pamietam jak latem chcial wskoczyc na parapet... moje dwa futra siedzialy i grzaly sie w slonku... ale byl za maly i rozplaszczyl sie na scianie. Teraz juz nie ma problemu i coraz czesciej widuje go na oknie w kuchni. Ale to nie tylko Wilbar taka gapa... kiedys byla podobna sytuacja z Wikko... i tez go przegapil :]

sobota, 1 stycznia 2011

a co my tu mamy ?!

Brytyjczyki charatkeryzuja sie tym, ze optycznie wygladaja jakby im lepek przyczepiono do korpusu... z pominieciem szyjki... ale jak widac brytek potrafi jak zlowik, rozciagnac swoja szyjke na dosc pokazna dlugosc ;)) ... choc prawde mowiac nie rozumiem dlaczego to akurat Wilbera zainteresowaly nalesniki...

a przy okazji...
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :))