sobota, 14 listopada 2009

futrzaki vs. odkurzacz

Od poczatku postanowilismy przyzwyczaic maluchy do odkurzacza, zeby w przeciewienstwie do Eliota nie dostawaly amoku i uciekaly gubiac po drodze lapy. A poniewaz mamy odkurzacz Dyson animal pro, ktory sam z siebie strasznie halasuje a gdy sie jeszcze zalaczy szczotke zbierajaca kocie klaki z podlogi to halas zblizony jest do startujacego odrzutowca ;) ... swoja droga odkurzacz godny polecenia, niesamowicie skuteczny... te dwa sa jeszcze male ale za czasow Eliota po kazdym okurzaniu mozna bylo z futra w pojemniku jeszcze jednego kota zrobic.

Proces powolny i wymagajacy cierpliwosci ale powoli widac rezultaty :)

Pierwszy raz przymknelam drzwi i siedzialam z nimi w pokoju... jeden siedzial na drzewku, drugi na szafce i tylko mnie obserwowaly jak ja reaguje. I jak zobaczyly, ze nie robi to na mnie wrazenia to po chwili juz byly calkowicie spokojne i tylko nasluchiwaly. Za drugim razem siedzialy na drzewku ale przy tym zawziecie sie ze mna bawily.
Dzis Wikko wyszedl z pokoju, przeszedl pare matrow i zagladnal do kuchni... jazgot mu sie nie spodobal wiec spokojnie poszedl na drzewko... Wilbar popatrzyl z bezpiecznej odleglosci i tez poszedl. Reszte odkurzania spedzily na zabawie za mna.

Wiec jest nadzieja, ze kiedys zaakceptuja ten proceder i nie beda zwracac zbytnio uwagi.

ps. ha! wczoraj w koncu moglam ogolic nogi :] ... co prawda trafilam na trzy strupki i wanna wygladala potem jak z planu "Masakry w Texasie" ale udalo mi sie... bo juz nie moglam :| . A i tak w dalszym ciagu jakbym sie tarzala jakis czas temu w jezynowych krzaczkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz