czwartek, 30 grudnia 2010

gdzie ty... tam i ja jestem

Wiele razy pisalam, ze moje futra sa szalanie towarzyskie i ciagle sie pchaja tam gdzie ich wlasciwie w danej chwili nie potrzeba. I tak bylo wczoraj... gdy A. wytargal stary drapak do przedpokoju... w celu wzmocnienia muldy... ukochanego miejsca do spania Wilbiego. Z tym, ze pod ciezarem futra wyginala sie juz nie tylko mulda ale tez cala noga do ktorej byla przykrecona. I tak dochodzily do mnie odglosy wiercenia i skrecania ale nigdzie nie bylo widac kotow. Poszlam sprawdzic i taki to obrazek zastalam. W koncu ich drapak... to musza tez byc przy przerobkach :)

Dzis Wilbar przetestowal wzmocniona konstrukcje i chyba mu odpowiada bo spal tam kamiennym snem kilka godzin :)

6 komentarzy: