czwartek, 28 października 2010

podejscie drugie...

... do kociej trawy :)

W koncu udalo mi sie kupic porzadna trawe dla futer, bo to co ostatnio widzialam to zdzierwstwo straszliwe... trawki byly chude i w oplakanym stanie ale cena calkiem spora jak za troche zielska. W kazdym razie po dluzszym poszukiwaniu nabylam... przynioslam do domu... i Wilbar zaswiecil pelnia szczescia :) ... bo on w przeciwienstwie do Wikko nie przepada za Malt pasta... a widocznie potrzebowal skoro gryzl mi kwiatka. Teraz kwiatek ma spokoj... Wilbar ma trawke... wszyscy sa szczesliwi... i jak widac na zdjeciach zielenina smakuje :)) ...

3 komentarze:

  1. Oj, maus, dzięki Tobie przypomniało mi się, że muszę kocią trawkę kupić... Tymek też kwiatka podgryza... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewung,
    futra powiedzialy dziekuje ;)

    Beata,
    trawka juz pewnie kupiona ;)

    OdpowiedzUsuń