sobota, 27 marca 2010

skonczylo sie rumakowanie

... o!



Aktualnie jestesmy na etepie wychowywania bezeczelnego malego potworka zwanego Wilbarem... lub pieszczotliwie Gryzakiem :) Bo to juz naprawde tak dalej byc nie moze... rozwydrzone to to... i wydaje mu sie, ze bedziemy leciec na kazde miaukniecie. W ciagu dnia to pikus... rozmawiamy sobie... ja tam gdzie aktualnie jestem... i Wilbar na drugim koncu mieszkania dracy sie jakby go ze skory obdzierano... ale przede wszystkim staram sie go oduczyc tych nocnych wizyt. Nie mozna jak brat, przyjsc i grzecznie sie polozyc... nie nie potworkowi cos takiego nie wpadnie do lepka...

Trzeba przyjsc... koniecznie zdeptac... wlezc prawie na glowe... oczywiscie przy tym wydajac odpowiednie dzwieki, ktore by umarlego obudzily. I tak pare razy zeby nikt nie zapomnial, ze Gryzak tu jest i ogolnie to sie nudzi i czuje sie niedopieszczony. I tak na poczatku budzil mnie calkowicie... z czasem pol nieprzytomna chwile go poglaskalam, tylko po to zeby sie w koncu zamknal ale teraz jestem twarda. Nie ma glaskow na zawolanie. Wiadomo zdeptana sie obudze ale nie reaguje, udaje ze dalej spie. Po tygodniu widze juz postepy... po dwoch miauknieciach przychodzi ciezkie westchniecie i Wilbar idzie z powrotem uwalic mi sie na nogi... ale wtedy przynajmniej moge szybko zasnac... do nastepnej proby... bo na jednym razie to sie nie konczy...

bo ogolnie to cala ta impreza wyglada podobnie do tej przedstawionej u Simona... tylko Wilbar nie korzysta z kija do baseballa... uzywa wlasnej lapki z pazurkami (ktore po ostatniej akcji zostaly przyciete) ...

5 komentarzy:

  1. No to wesoło... Współczuję i trzymam kciuki... Nas tak Urwis na ogród wyprowadza. To kot, który prawie nie miauczy, ale gdy to zrobi to tak wysokimi tonami, że największy twardziel wymięka...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja to skomentuję zupełnie pewnie niespodziewanie - mi tego brakuje.
    Kociaste z pewnych względów nie mają wstępu do sypialni, więc nikt mnie tak nie budzi... a szkoda, tęsknie za tym. Ciesz się! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Abigail,
    no wlasnie te prawie nie miauczace koty jakies strasznie rozgadane bywaja ;)

    Rudomi,
    jak mam wolne to pol biedy... ale jak musze kolejny dzien wstac o 6... pierwsza pobudke mam o 3 jak maz wstaje...i potem srednio co godzine melduje sie znudzone futro to trudno mi sie cieszyc ;) ... bo niestety wybudzona nie potrafie potem od razu zasnac :] ... teraz juz i tak jest lepiej... bo jeszcze nie tak dawno Wilbar meldowal sie pare razy w ciagu nocy zaczynajac po 12...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj znam to znam. U nas Rózia przychodzi i mruczy - a traktor ma taki że masakra. Mam czasem wrażenie to wszystkie koty ją wysyłają jak miski puste bo jej mruczenie może nieźle zdenerwować i zmusić do wstania. Czasem w środku nocy przychodzi Jovi ale on zazwyczaj to tylko raz robi bo mu się zbierze na przytulanki.

    A Wilbara nazywać potworkiem to pomówienie - no popatrz na tą minkę niewinną, pluszową :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewung,
    bo to taki pluszowy potworek ;))

    OdpowiedzUsuń