oczywiscie nie w karton i wywiozlam... do weta :]
Tak sobie pomyslalam... 6 miesiecy minelo,
trzeba by przeglad futer zrobic.
W drodze do...
przez chwile byla cisza... z zaskoczenia chyba i przygladanie sie temu co zza kratki widac... potem auto... i tu sie zaczelo. Wilbar jak zwykle oaza spokoju... Wikko jako syrena strazacka siedzial i wyl... wylazil z klatki na moje kolana... wlazil znowu do klatki i wyl...
Na miejscu...
chyba za bardzo im sie nie spodobalo ale przyjely to oba spokojnie, Wikko po spiewach w aucie zbieral sily, w ramach rozladowania emocji wymyl Wilberowi dokladnie pyszczek... potem oba wywiesily lepki przez prog klatki i drzemaly. W gabinecie pobiegly sie na poczatku w roznych kierunkach ale daly sie zbadac, lyknely tabletke odrobaczajaca... i Wikko zaczal sie awanturowac bo wszystkie drzwi dookola pozamykane a on tego nie lubi. Tak sie rozbrykal, ze po raz pierwszy wskoczyl z ziemi do zlewu, przemaszerowal po blacie i wryl sie w stojak z probkami karm dla zwierzat. Bezczelna paskuda :] Ogolnie przebieglo bezproblemowo... dziasla maja zaczerwienione ale sa na etapie wymiany zebow... Wilbar podziebiony, choc nie mam pojecia jak to zlapal... dostal ehinacea w ampulkach, ktora dodaje do wody. Futra w koncu grzecznie wrocily do klatki.
A po drodze...
Wikko wyl... Wilbar lezal i dalej ze stoickim spokojem tolerowal brata lazacego mu po glowie. Zatrzymalismy sie... otworzylam kratke... futra wylazly, pozwiedzaly auto... wlazly z tylu za zaglowki i zapadl spokoj. Ruszylismy dalej... to im sie mniej podobalo bo bujalo... Wilbar podziwial zime... Wikko znowu troche pomarudzil ale juz bez przekonania i tez gapil sie tylko, ze w przeciwnym kierunku... siedzac mi prawie na glowie.
W domu...
pozwiedzaly znane katy... stwierdzily, ze wszystko ok...
i poszly spac :)
ufff...
Tak sobie pomyslalam... 6 miesiecy minelo,
trzeba by przeglad futer zrobic.
W drodze do...
przez chwile byla cisza... z zaskoczenia chyba i przygladanie sie temu co zza kratki widac... potem auto... i tu sie zaczelo. Wilbar jak zwykle oaza spokoju... Wikko jako syrena strazacka siedzial i wyl... wylazil z klatki na moje kolana... wlazil znowu do klatki i wyl...
Na miejscu...
chyba za bardzo im sie nie spodobalo ale przyjely to oba spokojnie, Wikko po spiewach w aucie zbieral sily, w ramach rozladowania emocji wymyl Wilberowi dokladnie pyszczek... potem oba wywiesily lepki przez prog klatki i drzemaly. W gabinecie pobiegly sie na poczatku w roznych kierunkach ale daly sie zbadac, lyknely tabletke odrobaczajaca... i Wikko zaczal sie awanturowac bo wszystkie drzwi dookola pozamykane a on tego nie lubi. Tak sie rozbrykal, ze po raz pierwszy wskoczyl z ziemi do zlewu, przemaszerowal po blacie i wryl sie w stojak z probkami karm dla zwierzat. Bezczelna paskuda :] Ogolnie przebieglo bezproblemowo... dziasla maja zaczerwienione ale sa na etapie wymiany zebow... Wilbar podziebiony, choc nie mam pojecia jak to zlapal... dostal ehinacea w ampulkach, ktora dodaje do wody. Futra w koncu grzecznie wrocily do klatki.
A po drodze...
Wikko wyl... Wilbar lezal i dalej ze stoickim spokojem tolerowal brata lazacego mu po glowie. Zatrzymalismy sie... otworzylam kratke... futra wylazly, pozwiedzaly auto... wlazly z tylu za zaglowki i zapadl spokoj. Ruszylismy dalej... to im sie mniej podobalo bo bujalo... Wilbar podziwial zime... Wikko znowu troche pomarudzil ale juz bez przekonania i tez gapil sie tylko, ze w przeciwnym kierunku... siedzac mi prawie na glowie.
W domu...
pozwiedzaly znane katy... stwierdzily, ze wszystko ok...
i poszly spac :)
ufff...
Ciekawe kto bardziej zmęczony wyprawą :) Ty, czy Koty :P... U Ciebie jak u mnie - dwa koty, dwie osobowości, dwa światy.
OdpowiedzUsuńAbigail, u mnie sa dwa koty i trzy osobowosci ;) ... Wikko ma dwie ;) ... typowy mr Jekyll i dr Hyde ;D ...
OdpowiedzUsuńTyle dobrego, że futra przeszły w miarę pozytywnie przegląd techniczny i że potem poszły spać po tych wrażeniach. Tylko czy nie odbiją sobie w najbliższym czasie tego "molestowania" wzmożonymi szaleństwami?:-D
OdpowiedzUsuńMrouh,
OdpowiedzUsuńcos w tym stylu ;) nie dosc, ze dzis ktorys spal mi na nogach tak, ze sie nie moglam ruszyc... to od momentu jak zrobilo sie jasno ciagle przylazily (depczac mnie radosnie) i miaukaly... wiec nie powiem, zebym sie wyspala :) a do tego szalaly dzis podwojnie...
A ja się zawsze zastanawiałam co dać Kociatym, gdy przeziębione. Teraz już wiem:)
OdpowiedzUsuńKociokwik,
OdpowiedzUsuńlekarka mi powiedziala, ze przy wirusach dobrze jest ehinacea wzmacniac... i faktycznie Wilbar juz nie kicha, wezlow tez nie ma juz powiekszonych :) ... i pija oba wode z dodatkiem bezproblemowo... choc nalewam im mniej do miski, zeby jak najwiecej z tego wypily.