poniedziałek, 4 stycznia 2010

bladym switem...

... a wlasciwie jeszcze ciemna noca... bo zima 6 rano to po prostu tragedia. Dla mnie nie dla futer :] Bo te radosnie wpadaja do sypialki na dzwiek budzika... pierwszy z przytupem pojawia sie Wilbar... z nim przemyka sie Wikko. Podeptaja chwile, pomrucza... i ruszaja ze mna w poranna trase miedzy kuchnia i lazienka. W lazience... siadaja pod pralka i patrza na mnie wymownie. I tak musze futrom polozyc szlafrok na pralce... i zanim dobrze uloze to Wilbar juz na nim siedzi... Wikko pojawia sie sekunde pozniej. Biorac przykad ze mnie... ostawia toalete poranna... i zanim opuszcze lazienke spia snem kamiennym.
Nie powiem... czasami zazdroszcze ;)

Ale na szczescie teraz mam urlop... ha!

6 komentarzy:

  1. a to lobuzy :D
    ja mysle, ze one dbaja po prostu o to, zebys sie nie rozleniwila za bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. a czemu mialabym sie rozleniwic :) ... to mi akurat nie grozi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja pisałam juz komentarz tutaj... Siedząc w pracy, w przerwie między zajęciami. Widać znów czegoś nie kliknęłam - co jakiś czas "zjada" mi coś (pośpiech pewnie) komentarze... A pisałam, że urlopu nie mam (już, bo miałam całe prawie 2 tyg.), a koty były dziś wyraźnie zdziwione pobudką o 6:30 rano :)... i że cieszę się, że Ty masz - bo mogę właśnie poczytać... i podziwiać. Twoje słodko zasnęły w łazience.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mialam jeszcze pare dni z zeszlego roku :D ... i cale szczescie bo jakis przeziebienie mnie zlapalo :/
    Futra zasypiaja tak codziennie jak ja wstaje do pracy... od jakis trzech tygodni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. one są absolutnie fantastyczne!!!!

    OdpowiedzUsuń