wtorek, 3 sierpnia 2010

pakowanie

z punktu widzenia kota przeprowadzki sa rownie interesujace jak zmiana poscieli... przynajmniej w poczatkowej fazie... bo nic tak nie uszczesliwa futer jak zamieszanie i setki kartonow przeroznej wielkosci... i tyle mozliwosci sie otwiera... czyt. udostepnia... czyli polki, ktore wczesniej byly poza zasiegiem...







kocia radosc sie konczy w momencie gdy terenu do zabawy ubywa a z czasem zaczynaja znikac rozne znajome obiekty... np. kocie drzewko... to spowodowalo wzmozenie futrzanej czujnosci... na koncu byly do tego stopnia zakrecone, ze dobrowolnie weszly do transporterka i zanim sie zorientowaly gdzie sa...

bylo juz za pozno :D

3 komentarze:

  1. Oj nasze to się przeprowadzką trochę nastresowały. Ale było u nas na wariackich papierach. Wszystkiego dobrego w nowym domu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wilbar i Wikko rozkoszne jak zwykle :) Po zdjeciach widac, ze juz sie zadomowily w nowym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewung,
    zestresowane tez troche byly... posiedzialy pod lozkiem... Wikko sie znowu zrobil przytulanka ale i tak przeszly to lepiej jak sie spodziewalam :)

    Olisku,
    to jeszcze stare zdjecia :)... nowych pare mam ale chwilowo utrudniony dostep do kompa i netu uniemozliwil mi wstawienie czegos nowego...

    OdpowiedzUsuń