Wbrew moim obawom bliskie spotkanie trzeciego stopnia przebieglo bez wiekszych zaklocen :) Choinka pare razy dostala z lapy zeby wiedziala gdzie jej miejsce ale ogolnie okazala sie jako niegrozna i srednio interesujaca. Nawet gdy juz ja ubralismy... ubieranie i caly ten kram bardziej zaciekawil futra ale na wszelki wypadek wyprosilam je z pokoju, zeby im jakis niepowolany strzep nie wyladowal w paszczy. Lancuchy sa dwa... wysoko... na dole plastikowe bombki a choinka na tyle gesta, ze nie daje mozliwosci wspinaczki. I na szczescie dookola tez nie stoi nic co mogloby posluzyc za trampoline... wiec po dluzszej chwili futra zaakceptowly to zielone cos... co dziwnie pachnie i do niczego sie nie nadaje jako staly element wyposazenia i oddalily sie w kierunku kuchni... tam bylo ciekawiej :]
Bardzo się cieszę, że tak spokojnie z choinką :). A prezenty? Koty szczęśliwe? :)
OdpowiedzUsuńAbigail wiesz... ja nie wiem czy to sie nie zmieni jak podrosna ;) ... futra szczesliwe dostaly dwie nowe zabawki :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Was pod choinkę! Hesia była zainteresowana choinką w czasach srebrnej lamety; po jednej nieprzyjemnej kupce przetykanej srebrem zrezygnowałam z tej ozdoby i mam spokój.
OdpowiedzUsuńHersylia
Hersylio dlatego zrezygnowalam z nadmiaru ozdob... tym bardziej jak poczytalam jak sie to moze skonczyc. Hesia tez miala szczescie.
OdpowiedzUsuńU nas jedna z trzech najwiekszych bombek zostala pare razy zdjeta, a nastepnie byla turlana po podlodze i ciagneta za sznureczek. Na szczescie, wszystkie bombki sa plastikowe ;)
OdpowiedzUsuńXmas_eve, ja mam tak zamontowane, ze nie da sie ich sciagnac... choc pewnie koty i tak by sobie poradzily jakby bardzo chcialy :) ... na szczescie nie chca ;)
OdpowiedzUsuń