Wczoraj Wikkusia cos ugryzlo... w przenosni oczywiscie (pomijajac brata, z ktorym podgryzaja sie ciagle). W kazdym razie wczoraj maly Wikkus wystepowal w wersji amok-futro. Czasami ma wrazenie, ze on jest jak dr. Jekyll i mr. Hyde... normalnie aniolek ale jak go cos najdzie... to uszy polozy na plecach, oczka jak dwa zlote i wtedy lepiej mu zejsc z drogi, inaczej mozna sie przewrocic ;)
I tak wpadl rano ten amok-kot pod koldre i rozpoczal polowanie na moje nogi. Tak to jest pobudka jaka czlowiek sobie zyczy w sobote po dosc meczacym tygodniu :] W ciagu dnia wlazl na blat w kuchni i pil wode z garnka, w ktorym staly ziemniaki przygotowane do gotowania. Sciagnal po tajniacku z blachy jedno ciasteczko swiateczne... i zezarl... surowe. Jeszcze byl oburzony, ze go opierniczylam. Na koniec odstawil numer, ktory wlasciwie mnie nie zdziwil... odstawial akrobacje na brzegu wanny w trakcie mojej kapieli... a takze po tym jak wyszlam i jak to sie skonczylo ?? Futro wyladowalo w wannie w pianie (na szczescie bez wody). Oczka powiekszyly sie do pieciu zlotych i rozpoczela sie slizgawka. Wyciagnelam gamonia, wytarlam... a on chodzil oburzony i trzepal nozkami :] Sam sobie winien heh...
I tak wpadl rano ten amok-kot pod koldre i rozpoczal polowanie na moje nogi. Tak to jest pobudka jaka czlowiek sobie zyczy w sobote po dosc meczacym tygodniu :] W ciagu dnia wlazl na blat w kuchni i pil wode z garnka, w ktorym staly ziemniaki przygotowane do gotowania. Sciagnal po tajniacku z blachy jedno ciasteczko swiateczne... i zezarl... surowe. Jeszcze byl oburzony, ze go opierniczylam. Na koniec odstawil numer, ktory wlasciwie mnie nie zdziwil... odstawial akrobacje na brzegu wanny w trakcie mojej kapieli... a takze po tym jak wyszlam i jak to sie skonczylo ?? Futro wyladowalo w wannie w pianie (na szczescie bez wody). Oczka powiekszyly sie do pieciu zlotych i rozpoczela sie slizgawka. Wyciagnelam gamonia, wytarlam... a on chodzil oburzony i trzepal nozkami :] Sam sobie winien heh...
Kiedy podglądam Twoje futra włącza mi się instynkt- kocierzyński, bo tylko taki mam:-) Niemozliwie piękne są Twoje brytki i przygód z nimi co niemiara! Miziam obu za uszkami- od starszej koleżanki Furiatki:-)
OdpowiedzUsuńDziekuje :) czasami mam wrazenie, ze powinnam sobie aparat na stale zamontowac bo ile sytuacji nie jestem w staniu uchwycic, czasami szkoda... ale to co mam tez wystarczy, zeby pokazac choc fragment z lobuzerskiego zycia futer :)
OdpowiedzUsuńTo musze przyznac, nudzic sie z nimi nie mozna :)
heheheh, ale lobuziak :D
OdpowiedzUsuńale w tej wannie to musial wygladac bosko :D
Ilios prawde mowiac to wygladal rozpaczliwie i strasznie szybko sie ruszal (slizgal) ;) a uprzedzalam go tyle razy :P
OdpowiedzUsuńno a on uparty, musial sprawdzic sam ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, ze nie mialas aparatu :D
ale rozumiem, ze litosc nad biednym futrem wziela gore :)
to byloby zbyt okrutne ;) bo w sumie przestraszyl sie biedak troche hehe...
OdpowiedzUsuńech :), a już myślałam, że zostałam sama na polu "bitwy" o równowagę psychiczną (i fizyczną też) z kotami... ;).
OdpowiedzUsuńwalka z wiatrakami ;)
OdpowiedzUsuń