niedziela, 13 grudnia 2009

dzien lobuza

Wczoraj Wikkusia cos ugryzlo... w przenosni oczywiscie (pomijajac brata, z ktorym podgryzaja sie ciagle). W kazdym razie wczoraj maly Wikkus wystepowal w wersji amok-futro. Czasami ma wrazenie, ze on jest jak dr. Jekyll i mr. Hyde... normalnie aniolek ale jak go cos najdzie... to uszy polozy na plecach, oczka jak dwa zlote i wtedy lepiej mu zejsc z drogi, inaczej mozna sie przewrocic ;)

I tak wpadl rano ten amok-kot pod koldre i rozpoczal polowanie na moje nogi. Tak to jest pobudka jaka czlowiek sobie zyczy w sobote po dosc meczacym tygodniu :] W ciagu dnia wlazl na blat w kuchni i pil wode z garnka, w ktorym staly ziemniaki przygotowane do gotowania. Sciagnal po tajniacku z blachy jedno ciasteczko swiateczne... i zezarl... surowe. Jeszcze byl oburzony, ze go opierniczylam. Na koniec odstawil numer, ktory wlasciwie mnie nie zdziwil... odstawial akrobacje na brzegu wanny w trakcie mojej kapieli... a takze po tym jak wyszlam i jak to sie skonczylo ?? Futro wyladowalo w wannie w pianie (na szczescie bez wody). Oczka powiekszyly sie do pieciu zlotych i rozpoczela sie slizgawka. Wyciagnelam gamonia, wytarlam... a on chodzil oburzony i trzepal nozkami :] Sam sobie winien heh...

Az w koncu sie zmeczyl i wtedy przemienil sie znowu w kochanego maluszka... na koniec tylko ugzyzl mnie w palec... bo wiadomo... futro musi miec ostatnie slowo ;)

8 komentarzy:

  1. Kiedy podglądam Twoje futra włącza mi się instynkt- kocierzyński, bo tylko taki mam:-) Niemozliwie piękne są Twoje brytki i przygód z nimi co niemiara! Miziam obu za uszkami- od starszej koleżanki Furiatki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje :) czasami mam wrazenie, ze powinnam sobie aparat na stale zamontowac bo ile sytuacji nie jestem w staniu uchwycic, czasami szkoda... ale to co mam tez wystarczy, zeby pokazac choc fragment z lobuzerskiego zycia futer :)

    To musze przyznac, nudzic sie z nimi nie mozna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. heheheh, ale lobuziak :D
    ale w tej wannie to musial wygladac bosko :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ilios prawde mowiac to wygladal rozpaczliwie i strasznie szybko sie ruszal (slizgal) ;) a uprzedzalam go tyle razy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. no a on uparty, musial sprawdzic sam ;)
    szkoda, ze nie mialas aparatu :D
    ale rozumiem, ze litosc nad biednym futrem wziela gore :)

    OdpowiedzUsuń
  6. to byloby zbyt okrutne ;) bo w sumie przestraszyl sie biedak troche hehe...

    OdpowiedzUsuń
  7. ech :), a już myślałam, że zostałam sama na polu "bitwy" o równowagę psychiczną (i fizyczną też) z kotami... ;).

    OdpowiedzUsuń